Małe zuo
Zuo nie jest już takie małe, bowiem przekroczyło dwa kilogramy żywej wagi kota z kością.
Już nie jest chudą glizdą, którą byłam w stanie chwycić i podnieść jedną ręką.
Małe zuo nabiera masy i mocy.
W chwili znalezienia, małe zuo miało prawie całkowicie zaklejone ropą oczy. Gdy infekcja zaczęła odpuszczać, powieki się uniosły i odkryły oczy małego demona.
(Nie przesadzam - ona ma naprawdę tęczówki nie z tego świata.)
Posunę się do śmiałego wniosku, iż małe zuo nieprzypadkowo znalazło się na mojej działce i przyczajone w zaroślach czekało... Okazało się prawdziwym remedium na problemy z Florianem, który zwykł ganiać i niejednokrotnie terroryzować wszystko, co się rusza.
Teraz karma do Flora wróciła - znalazł się w niezwykłej dla siebie sytuacji - ktoś gania jego.
Małe zuo czai się na kocura w każdym zakamarku, za każdym rogiem, w najmniej spodziewanych miejscach. Flor nie zna dnia, ani godziny.
Dopadnięty, wali małego demona łapą przez łeb. Bezpardonowo.
Demon oddaje mu prawym sierpowym w ucho. Z prawdziwą radochą.
Gdy małe zuo śpi, Flor sam zaczyna poszukiwania, prawdziwie zafascynowany i spragniony nowo odkrytych wrażeń.
A ja - równie zafascynowana - oglądam te ich sparingi z niekłamaną frajdą. :)
(A na poważnie:
O dziwo, Florian jest bardzo delikatny - dyscyplinuje Majkę miękkimi plaśnięciami łapy, bez pazurów. Malutka też pazurów nie używa.
Najbardziej niesamowite jest to, że Flor przestał zaczepiać pozostałe koty - bez reszty skupił się na Mai i pierwszorzędnie się z nią bawi. :) )
Już nie jest chudą glizdą, którą byłam w stanie chwycić i podnieść jedną ręką.
Małe zuo nabiera masy i mocy.
W chwili znalezienia, małe zuo miało prawie całkowicie zaklejone ropą oczy. Gdy infekcja zaczęła odpuszczać, powieki się uniosły i odkryły oczy małego demona.
(Nie przesadzam - ona ma naprawdę tęczówki nie z tego świata.)
Posunę się do śmiałego wniosku, iż małe zuo nieprzypadkowo znalazło się na mojej działce i przyczajone w zaroślach czekało... Okazało się prawdziwym remedium na problemy z Florianem, który zwykł ganiać i niejednokrotnie terroryzować wszystko, co się rusza.
Teraz karma do Flora wróciła - znalazł się w niezwykłej dla siebie sytuacji - ktoś gania jego.
Małe zuo czai się na kocura w każdym zakamarku, za każdym rogiem, w najmniej spodziewanych miejscach. Flor nie zna dnia, ani godziny.
Dopadnięty, wali małego demona łapą przez łeb. Bezpardonowo.
Demon oddaje mu prawym sierpowym w ucho. Z prawdziwą radochą.
Gdy małe zuo śpi, Flor sam zaczyna poszukiwania, prawdziwie zafascynowany i spragniony nowo odkrytych wrażeń.
A ja - równie zafascynowana - oglądam te ich sparingi z niekłamaną frajdą. :)
(A na poważnie:
O dziwo, Florian jest bardzo delikatny - dyscyplinuje Majkę miękkimi plaśnięciami łapy, bez pazurów. Malutka też pazurów nie używa.
Najbardziej niesamowite jest to, że Flor przestał zaczepiać pozostałe koty - bez reszty skupił się na Mai i pierwszorzędnie się z nią bawi. :) )
W większości przypadków wszystko co nas spotyka jest po coś, czasami tylko trzeba dłuższego czasu żeby się o tym przekonać :)
OdpowiedzUsuńTo może Małe Zuo nie jest takie zue?
OdpowiedzUsuńA jakiś filmik?
OdpowiedzUsuńWe Florianie obudzily sie wyraznie "ojcowskie" uczucia ;o)))
OdpowiedzUsuńA co do przypadkow -" wszystko zapisane jest na gorze" jak zwykl mawiac Kubus Fatalista (ktorego bardzo lubie)
Marzena