Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2020

Smaczek z pracy

Mamy taką panią w głównym sekretariacie, która marzy o tym, żeby poczuć się arcy-ważna, nigdy jej nie wychodzi, z braku zajęcia pieczołowicie szuka uchybień w pracy innych i strzela wtopy jedną za drugą, czym niemożebnie wkurwia wszystkie wydziały razem wzięte. Tyle tytułem wstępu. Sytuacja z dnia dzisiejszego... Wracam z fajki. Nasza szefowa działa przy niszczarce w korytarzu. Drzwi do naszego są pokoju otwarte. Koleżanka na mój widok krzyczy: Dzwoniła do ciebie blond pizda! Zdejmuję paltocik, siadam za biurkiem, ujmuję słuchawkę w dłoń i upewniam się: Ok, oddzwonię. Jaki jest wewnętrzny do Anny? Szefowa przy niszczarce zgina się wpół walcząc z atakiem nagłego chichotu. (Imię blond pizdy zostało przydzielone randomowo, także... ;) )

Nie ma mnie...

... bo budowę mam. Rozumiecie. Mam już dach. Zaraz wstawiają mi okna, drzwi i bramę garażową. Oprócz budowy mam Majkę. Także... Aaa!

O kocie, który-jeszcze-żyje

Każdy, kto choć trochę zna moje pogięte koty, wie, że Rudolf zwykł pić z miski łapą. Nie podejdzie i się nie napije, jak każdy normalny sierściuch. Nie. Uwala się koło miski całym swoim jestestwem (bo mógłby się chłopina jeszcze zmęczyć, nie daj buk), jedną łapą ową miskę obejmuje, a drugą macza w wodzie i zaspokaja pragnienie (równocześnie czyniąc wokół siebie jezioro łabędzie). Potem nierzadko postanawia odwiedzić świątynię dumania, a każdy się domyśla, jakie połączenie dają mokre kocie łapy (jak to u miaukuna dość włochate) ze żwirkiem bentonitowym, tak? Ano katastrofę dają . Błotne ślady kocich łap są wszędzie . Tym razem jednak Rudikson postanowił rozszerzyć swoją działalność i zaistnieć bardziej spektakularnie. Otóż - domagając się atencji - postawił mokrą łapę na klawiaturze mojego laptopa... Wydarłam się histerycznie i rzuciłam na ratunek klawiaturze z papierowym ręcznikiem. Zaś Rudolf, który-jeszcze-żyje , obdarzył mnie jeno spojrzeniem, wyrażającym ni mniej, ni więcej: w