Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2019

Jak spacyfikować kociaka z ADHD?

Przysięgam, ona ma energii za pięciu. Od tygodni nie przespałam bez zakłóceń ani jednej nocy. Miałam już przecież kociaki, ale toto to jakiś nieposkromiony gejzer energii. Rady pod tytułem: "trzeba ją maksymalnie wybawić za dnia" proszę sobie schować w buty, bo bardziej wybawiona już być nie może. Ma całe zastępy swoich myszek, kotków, piesków, rybek, krecików - z piórkami, bez piórek, grzechoczących, piszczących, dzwoniących - no całe zoo, na które poluje i nosi po całej chałupie. Nie wspomnę o folijkach i sklepowych paragonach, które najfajniej szeleszczą pod łóżkiem, o piątej nad ranem . Ma też Floriana. Wcześniej nawet jej się nie śniło, że po tym łez padole chodzą takie Floriany, które potrafią spuszczać takie fantastyczne wpierdolingi. Im bardziej jej Flor przypierniczy, tym bardziej mała uszczęśliwiona. Po każdym zaliczonym wpierdolingu, mały demon - niczym narkoman z syndromem sztokholmskim w pakiecie - radośnie doprasza się o więcej i więcej, i więcej, i więc

U chirurga

Czyli jak to żem se świństwo z łydki usuwała: - No to jedziemy - oświadczył subtelnie dochtore, ujmując skalpel. Sru! Pierdut! Chlast! Moja jucha niniejszym opryskała sikiem prostym dochtore, pielęgniarkę i pół gabinetu. - Hm... Zawsze ma pani takie wysokie ciśnienie?... - Tylko w gabinecie lekarskim, gdy ktoś gmera mi żelastwem w tkankach. Bez urazy, panie doktorze, ale jestem teraz w stanie wymienić co najmniej dziesięć miejsc, w których wolałabym się w tym momencie znaleźć... ... - Teraz pani szybko wraca do domu i leży. Wypisuję zwolnienie do końca tygodnia... - Nieee! - Co nie?... - Pan wypisuje do czwartku. W piątek moja więźba dachowa przyjeżdża. - Ale... - Żadne ale. Czekam na to cholerne drewno od miesiąca. Ale do czwartku bardzo chętnie. Wycięte świństwo wyruszyło na histopatologię. A ja leżę sobie niniejszym przez trzy kolejne dni, a równocześnie odbieram histeryczne telefony z pracy ( A jak to zrobić?... A jak tamto?... A gdzie zadzwonić z tym?... A tamtego gdz

Wiem, że jestem ostatnio nieco monotematyczna

I trudno. Na budowie zastój. Nadal czekam na drewno. Ale - odkąd pogodziłam się z faktem, że w tym roku domu nie wykończę - jakoś ciśnienie ze mnie zeszło. I jestem spokojniejsza. Gdyby nie koty, przeprowadzka byłaby wykonalna. Ale niestety - są zwierzęta, nie da się. - A może by tak rozważyć czasową przeprowadzkę do Gargamelka ? - Błysnął Paweł. - Przecież pięterko już prawie wykończone... ( Gargamelek - kolejny cud polskiej architektury, nabyty przez emenemsów za grosze, w celu gruntownego wyremontowania i sprzedaży.) - Spoko. Zawsze marzyłam o domu z pięterkiem, na które będę wchodziła po drabinie. Nie no, luz. A koty wcale nie będą próbowały skakać z góry ekipie remontowej na głowy, w ogóle... By następnie rozleźć się po całej dzielnicy. Spoko, mistrzu. - No fakt... Nie pomyślałem... Ommm... Maja rozpoczęła drugi miesiąc na antybiotykach. Dołączamy steryd w inhalatorze. Pociecha taka, że jedno płuco już spoko. W drugim jeszcze są szmery. Górne drogi oddechowe nada