Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2024

Wkurw-post

  Co i rusz na fb czytam post o zagubieniu kota czy psa. Wyszedł i nie wrócił no... I scyzoryk mi się w kieszeni otwiera, Od razu zaznaczę: - jestem absolutnie przeciwna wypuszczaniu kotów - są zagrożeniem dla ekosystemu, jako bezwzględne drapieżniki, oraz same są zagrożone - przez atak dzikich zwierząt, potrącenie przez głupka w szybkim samochodziku oraz trafienie w ręce psychola, - jestem absolutnie przeciwna puszczaniu psów samopas - powody jak wyżej. Trzy razy z posesji spierniczył mi Baki, demolując panel ogrodowy i udając się na wędrówkę w celu odnalezienia sensu życia. Umierałam wówczas ze strachu i rozpaczy, a gdy w końcu panicz wrócił, nie wiedziałam, czy go przytulić, czy zabić. Płot został zabezpieczony i pies jest bezpieczny. Co do kotów - no miauwa - zaliczyliśmy trzy mieszkania, aktualnie mieszkamy w domu... Nigdy, ale to NIGDY nie dopuściłam do sytuacji, żeby kot niewychodzący wydostał się na zewnątrz. Mając pod opieką zwierzęta, jestem nadczujna, mam oczy dookoła głowy

R.11

Fejsbunio mi właśnie przypomniał, że 6 lat temu zdałam weterynaryjny egzamin z diagnostyki i chirurgii, ostatni z trzech, zwany potocznie R-jedenastką. Gdy jacyś fachowcy od wszelkiej instalacji w gospodarstwie domowym, widząc kobietę, próbowali cwaniakować, miałam już certyfikat uprawniający mnie do mrocznego ostrzeżenia: "Nie próbuj, mistrzuniu, robić wała z babki, która wie, jak amputować jądra." Działało i działa ZAWSZE.

Kwintesencja Filipa

"Hej! Jestem! Kochasz MIĘ? Ja ciebie też!!!" ŁUP miłosnym ocierem Kuzcusa w lewy bok. Kuzco: "Matka, ratuj!" ŁUP miłosnym ocierem Flora w prawy bok - Floriusz się prawie przewrócił. Gryz Wiktora w ogon, gryz Romka w ucho, gryz Ryśka w zadek: "No bawta się ze mną! Heloł!!!" Iwa przechodzi rozterkę wewnętrzną - czy go myć, czy spuścić mu porządny łomot. Maja się w tańcu nie certoli i wali młodego łapą po dyńce, ale to wręcz zagrzewa naszego bohatera do dalszego boju. Mi prawie dziś nosem wybił oko, a Kajtkowi niemal odgryzł nos - i wszystko to z MIŁOŚCI. Biedny Baki już na jego sam widok wieje pod stół. Nawet przyzwoitego ostrego zdjęcia mu nie jestem w stanie zrobić, bo gówniak jest non stop w SZALE UCZUĆ i nie usiedzi w miejscu Miauwa, w życiu nie miałam takiego kota! Czy na sali jest ktoś chętny na UKOCHANIE przez Filipa?... Bo psy i pozostałe koty już wymiękają. Ja też. (Od razu uprzedzam: późniejsza wycieczka na SOR we własnym zakresie.)

Romek...

Niejednokrotnie wspominałam o inteligencji rudych kotów. Ale chwilami odnoszę wrażenie, że owa inteligencja z czasem się wyczerpuje i gdy stan baterii pokazuje jakieś 3%, rudzielec się musi naładować. Dlatego koty tak dużo śpią. Usłyszałam dziś dziwne "miau". I to nie te z serii :"miau, ale mi się dobrze spało", także nie: "miau, chodź brat, sprawimy sobie wzajemnie łomot", ani nawet nie: "miau, służba, dawaj żryć". To konkretne "miau" posiadało wydźwięk nieco dramatyczny. Sprawdziłam stan pogłowia i - jakkolwiek bym nie liczyła - nie mogłam doliczyć się Romualda. Po kilku minutach poszukiwań, na trop naprowadziła mnie Majka, nerwowo kręcąca się przy łóżku. Otóż nasz bohater jakimś cudem otworzył sobie szufladę na pościel i znalazł sposób na wgramolenie się pod dalszą część wyra. W tym momencie koci rozumek nieszczęśliwie się wyczerpał i zabrakło współpracujących neuronów, które by wskazały kotkowi drogę powrotną. Musiałam ściągać mater