Moje sposoby na oszczędności
Po całej mojej karierze edukacyjnej ze studiami licencjackimi, magisterskimi, podyplomowymi, ukończyłam technikum weterynaryjne. Mieliśmy świetnych lekarzy-wykładowców, którzy nauczyli nas dużo więcej, niż technik weterynarii musi wiedzieć. Potrafię odczytać usg, rtg, zinterpretować biochemię i morfologię a - co najważniejsze - jestem świetna w diagnostyce. Dzięki temu nie wydaję na wizyty w gabinecie.
Jeżdżę tylko do znajomych lekarzy po recepty i leki. Czasem, przy trudnym wypadku, na konsultację.
To samo mam z fryzjerem. Nie chodzę.
Sama podcinam sobie włosy i sama je farbuję. Nie znoszę tego, ale muszę.
Kiedyś słyszałam, że można osiwieć przez jedną noc. Nie wierzyłam.
Dopóki mnie to nie spotkało.
Następnego ranka po śmierci Rudolfa, obudziłam się biała jak gołąbek.
Od tamtej pory średnio co 3 tygodnie kupuję znienawidzoną farbę i pakuję na czerep.
Najchętniej ogoliłabym się na łyso, ale obawiam się, że czaszka by mi przemarzała i co chwila biegałabym z glutem na L4. Szefowi by się nie spodobało. A bywa ostry.
Ostatnio zawezwał mnie na dywanik...
- Pani Marto, mam delikatną sprawę i nie wiem, jak zacząć. Właściwie to pani powinna przyjść z tym do mnie, czekałem. Ale skoro nie, sam muszę podjąć ten temat...
- Szefie, co narozrabiałam?...
- Ależ nic, broń borze szumiący. Chciałem tylko zapytać... Czy ja mogę mówić do pani na TY?
I tym oto sposobem zaoszczędziłam na Redbullu, tudzież na innych środkach podnoszących ciśnienie. proszę Państwa...
Ty prawdziwa Zosia-Samosia jesteś. Ale z twoim temperamentem, wcale mnie to nie dziwi. Miłość do zwierząt spowodowała na pewno, że ukończenie technikum było jak lekki przyjemny wiaterek.
OdpowiedzUsuń