Wypoczywam...

 Zaczął się drugi dzień mojego urlopu. Drugi z trzech.
Borze szumiący, zaplanowałam sobie wielkie porządki w ogrodzie i w domu, a tymczasem robię NIC i jest mi z tym dobrze. Takie robienie NIC świetnie działa na psyche i uwalnia umysł od makabrycznych obrazów, jakie miewam prawie na co dzień w pracy.

Mam ciszę i spokój. Mam moje psy i koty. Mam moje rośliny. 
Mam D., który też wygospodarował sobie wolny jeden tydzień, żebyśmy wspólnie spędzili trochę czasu bez tego całego służbowego wariactwa.
Bo on też nie ma roboty różami usłanej.
Bo kogóż to ja mogłam poznać w pracy... Albo bandziora, albo policjanta. Z dwojga złego trafiło ma funkcjonariusza, bardzo fajnego, którego obecność koi moją duszę. Miła odmiana po moich byłych.

Chłonę ten sielski czas, póki mogę.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Muszę się wygadać, cholera jasna... (będę przeklinać)

Albowiem zeszłam srogo...

Sąsiedzi mnie ogarniają