Nienawidzę much

Nie ma drugiego takiego stworzenia na ziemi, którego bym nienawidziła równie mocno. Nawet komary i pomrowy są u mnie na wyższej półce.

Mieszkam na wsi, więc tego cholerstwa mam zatrzęsienie. W domu są psy, koty i rośliny mięsożerne, więc jednak musza populacja ponosi tu spore straty. Ale nadal są.

Niechby sobie toto latało i brzęczało, omijając moją skromną osobę. Ale NIE! Toto mnie wkrówia, lądując co i rusz na moich rękach albo twarzy. Oczyma wyobraźni widzę te resztki żarcia zwisające z ich paszcz (a wszyscy wiemy, co te ścierwa żrą, ne spa?), te owłosione nogi unurzane resztkami ww. żarcia, obute w śmierdzące pepegi, w których po ww. żarciu truptały.

Błagam o sposób na te cholery. Szczelne zamykanie okien nie wchodzi w grę - cenię sobie świeże powietrze. Lepy też odpadają - są niehumanitarne i narażają owady na cierpienie (nie znoszę ich, ale to nie oznacza, że mam je torturować).

Help.
Anybody?
:(

Komentarze

  1. A siatki na okna ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psu na budę, jeśli co chwila otwieram drzwi, żeby wpuścić lub wypuścić rzeczone psy... :(

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Muszę się wygadać, cholera jasna... (będę przeklinać)

Albowiem zeszłam srogo...

Sąsiedzi mnie ogarniają