Przyszłam wczoraj tak zrąbana z pracy, że wieczorem wypuściłam psy, poczekałam, aż wrócą i poszłam spać o dziewiętnastej. Co było do przewidzenia, obudziłam się w środku nocy. Odczytałam wiadomość od córki z sąsiadów z zapytaniem, czy jest u mnie ich sunia. (W mroźne noce zabierałam malutką Sonię do siebie na noc, bo u siebie nie miała wstępu do domu. :( . Moje suki od jakiegoś czasu próbowały ją atakować, więc instalowałam małą w zamkniętym pokoju, a rano wypuszczałam. Ona nigdy sama nie weszła na posesję, gdy moje psy były na zewnątrz.) Zasnęłam ponownie, a rano odpowiedziałam na wiadomość pytaniem, czy Sonia się odnalazła. Niestety nie wróciła do domu i po powrocie sąsiada z pracy mieli wyruszyć na poszukiwania. Postanowiłam rozejrzeć się po okolicy wcześniej, jako że dziewczynka zapłakana, a ja jestem również bardzo emocjonalnie związana z Sonią. Znalazłam ją... Leżącą w moim ogrodzie... Martwą... Podobno w nocy już debile walili petardami. Nie słyszałam, spałam... Może samochód j
Koty są symbolem gracji. Poruszają się z dystynkcją, zwinnie i niemal bezszelestnie, jak na prawdziwe drapieżniki przystało. Leona to jednak nie dotyczy, proszę Państwa. Leon albo ma grację głęboko w łaciatym dupsku, albo po prostu nie wie, że jest kotem. Swoją destrukcyjną działalność Leon rozpoczął jeszcze małym siusiumajtkiem będąc. (Tu muszę pozwolić sobie na małą dygresję i zaznaczyć, że określenie "siusiumajtek" nie znalazło się tu przypadkowo, BYNAJMNIEJ. Na szczęście z wiekiem mu przeszło.) Gdzie Leon się nie pojawił, siał zamęt i zniszczenie. Mam w domu kota z darem telekinezy - sprawiał, że wszystko lewitowało: kubki, doniczki, a nawet karnisze. Teraz, gdy tyłek mu urósł, a zawartość Leona w Leonie kilkukrotnie zwiększyła objętość (i wagę), postanowił ograniczyć się do bycia kotem niskopiennym. Nie bez znaczenia jest tu fakt spierniczenia się z karnisza centralnie na papę, w związku z czym Leon doszedł do wniosku, że zasłony lepiej omijać szerokim łukiem. Przechodzą
Mam od piątku na stanie pięć i pół psa. Te nadprogramowe półtora to Ares i Sonia. Sąsiedzi wyjechali. Jest lekkie kongo, gdyż: - Ares usilnie próbuje zachęcać Bakiego do wspólnej zabawy, ale Baki jest już seniorem, więc muszę pilnować, żeby młody go nie męczył; - moje suki KK cyklicznie organizują łowy na Sonię, więc tego małego kurdupla też wiecznie muszę mieć na oku; - no i koty mają tygodniowy szlaban na parter i muszę pamiętać o zamykaniu drzwi na schodach - nie o koty się martwię, a o fakt, że ewentualna ich konfrontacja z Aresem skończyłaby się carpaccio z psininy. Także 3 x MUSZĘ. Ale ogarniam. (Za to mój odkurzacz spakował neseser oraz bagaż podręczny i oświadczył, że nie taka była umowa, że on to pie...oli i leci na urlop na Ibizę.)
Niestety !
OdpowiedzUsuńSmutno jednak.
Usuń