Ważna akcja, kochani moi...

Nie lubię dzieci. Chyba że z ziołami prowansalskimi.
Każdy, kto mnie zna, doskonale o tym wie.
Nie znoszę tego małego tałatajstwa i już.
Tak mam.
Nie walczę z tym.

Jednak - nie wiedzieć czemu - ta mała mnie ujęła i utkwiła w serduchu.
Nie znam jej. Nie znam jej rodziców.
Ale obejrzałam jej zdjęcia - sprzed i w trakcie choroby - i... Odnoszę wrażenie, że ona wyrosłaby na fajnego, wrażliwego, empatycznego człowieka.
Nie pytajcie mnie, jak, dlaczego, skąd mi się to wzięło... Nie wiem.

Natalia nie wyrośnie.
Nie oszukujmy się.
Natalia nie ma szans.
Natalii zostało bardzo niewiele... Wielka radość z otrzymanych pocztą kartek świątecznych w listopadzie od nas.
Dlatego uszczęśliwmy to dziecko. Dla nas to mały koszt, parę minut na poczcie... Dla niej to niesamowita radość.

Dacie czadu?

Adres Natalii:
Natalia Kostrzewa
ul. Duża 82
Grabina Radziwiłłowska
96-332 Radziwiłłów

Link do historii małej: TU.

Komentarze

  1. Jestem sceptyczna. Z dwoch powodow. Po pierwsze – bardzo nie podoba mi sie stylizacja zdrowego dziecka w linku. Po drugie - wczesniejsze Swieta - to jest nieco zuzyty pomysl pochodzacy chyba z USA. Wiele razy juz na to trafilam przy takich przypadkach. Kartki swiateczne sa dla Natalki bezwartosciowe (jak wynika z linka). Wiecej przezyc dostarczyla by jej wizyta w dobrym Zoo albo odpowiednim przedstawieniu teatralnym niz kommercyjnie ustrojona choinka z prezentami. Nie sadze, zeby powodem byl barszcz z uszkami.
    Ja za dziecmi tez nie przepadam ale jeszcze bardziej nie lubie wyciskajacego lzy akcjonizmu uprawianego przez rodzicow. Naprawde przykro mi z powodu choroby I nieuchronnego zakonczenia ale robienie z tego przez rodzicow medialnego zdarzenia jest dla mnie nie do przyjecia.
    To jest nieprzyjemne I niepopularne stanowisko. Przepraszam Marta –wiem, ze Twoje wrazliwe “jestestwo” jest poruszone stanem dziewczynki ale dla mnie jest tu zbyt duzo rodzicielsko pomyslanej komercji. Kartki nie bedzie.
    Sorry, Marzena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma wszak prawo do własnego zdania.
      Ja wysłałam.

      Usuń
  2. A a wysłałam - może jednak się ucieszy.
    Mam dzieci, teraz już i wnuki i myślę, że z naszej strony to niewielki wysiłek i wydatek, a nie wiemy ile dobrego może zdziałać taki gest.
    Dzieci na kalendarzu słabo się znają i wcześniejsze święta, w tej sytuacji,to jest dobry pomysł i też bym tak zrobiła, skoro jej dni sa policzone ...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Muszę się wygadać, cholera jasna... (będę przeklinać)

Leon

Sezon wakacyjny :)