Posty

Wyświetlanie postów z 2025

Weto dla ustawy łacuchowej :(

  Myślałam, że po Andrzeju nic gorszego nas spotkać nie może... I w tym momencie na scenę wkracza Karol, cały na biało: "Mówisz? Potrzymaj mi piwo... (Albo lepiej snusa.)" Żenujący typ, całkowicie wyzuty z empatii, wrażliwości i człowieczeństwa.   Mój pies pierwsze półtora roku swojego życia spędził na łańcuchu. Berg mnie kocha nad życie, jestem całym jego światem, ale trauma pozostanie mu na całe życie - napady strachu i agresji na przemian. :( Szkoda, że ewolucja potoczyła się w ten sposób i jesteśmy gatunkiem dominującym. Bo równocześnie jesteśmy gatunkiem najdurniejszym i najbardziej okrutnym na tej planecie.

Żółta wstążka ma obroży psa

 Co oznacza?  Ni mniej, ni więcej - nie dotykaj mnie, cenię sobie swoją przestrzeń, mogę ugryźć, mogę skrzywdzić, mogę zabić... Byłam z Bergiem na szczepieniu.   Siedzę w poczekalni. Podchodzi paniusia: Jej, jaki piękny pies! Mogę pogłaskać? Ja, sucho: Nie. Paniusia: Ale dlaczego. Taki śliczny... Ciuciuciu... Mogę? Ja: Powiedziałam - nie.  Paniusia: Ależ pani niemiła... Ja: Droga pani, ten pies prawie zagryzł swojego poprzedniego opiekuna. Jest po przejściach i ma problemy z agresją. Cały czas nad nim pracuję. Siedzę tu jak na szpilkach, modląc się, żeby nie zażarł jakiegoś pacjenta w poczekalni. W ułamku sekundy rzuci się do pani tętnicy szyjnej, w dupie mając pani ciuciuciu. WYSTARCZY?  Paniusia zbladła i wycofała się z poczekalni ma wstecznym. Proszę pamiętać: jedno NIE powinno wystarczyć. :(

Grażyna

 Dziś w domostwie moim zawitał nowy byt. Filigranowy i ledwo dychający. Znalazłam toto w ogrodzie, odchuchałam lekko, dałam dom w słoju i podsypałam żarcia.  Płci nie znam, ale nazwałam Grażą.  Szczerze wątpię, czy Grażyna osiągnie wiek dorosły, ale zrobiłam, co mogłam. Kolejny przymrozek by ją i tak unicestwił. Graża jest gąsienicą o gabarytach zacnych - jakieś 2 cm długości. Jeśli jej się uda, przeistoczy się w przepiękną ćmę. Każde życie zasługuje na szacunek. A ona znalazła się akurat dziś, pod koniec listopada, akurat na moim progu. Proszę o wirtualne włączenie kciuków za Grażynę. :) 

Trzymam tego bloga na siłe...

 I nie wiem po co. I reanimuję. Czasem bym chciała tu serio popisać, ale nie mam do kogo... Proszę o odzew: ktoś tu jeszcze zagląda? Jeśli nie, uruchamiać się na nowo nie będę i usunę bez sentymentów. Pozdrówka. Muach. :)*

Czasem ta moja firma się przydaje

 Otóż zamówiłam w internecie perfumy - zestaw czterech flakonów. Na prezent. Tani nie był, ale na przyjaciołach nie oszczędzam. Paczka przyszła dość szybko, po dwóch dniach. Sprzedający widać lubił balansować na krawędzi, gdyż cienkie pudełko z delikatną zawartością wrzucił se do koperty bąbelkowej. Nadmienię, że sprzedającym nie był niedoświadczony Janusz z Pścimia, tylko poważny sklep. Znaczy, wydawało mi się, że poważny... Okazało się, jeden flakon pękł, a jego zawartość uroczo rozlała się wewnątrz opakowania.  Napisałam zatem do sklepu, że jest wtopa, wysłałam zdjęcie i zapytałam,jak oni się na sytuację zapatrują.  Oni coś w stylu: "Ojej!" No ojej, kuźwa, spore ojej.  Zapytałam więc, jaką drogą im odesłać uszkodzoną paczkę i czy mogę liczyć na kolejną przesyłkę. tym razem przyzwoicie zabezpieczoną.  Na co oni, że mogą mi zwrócić 30 złotych, bo w końcu tylko jeden flakon został stłuczony. Na co ja, że ni huhu, że jest to zestaw, aktualnie dla mnie bezużyteczn...

Kilka słów o adopcji zwierząt

   Wkruwia mnie niemożebnie, gdy ktoś decyduje się na adopcje zwierzaka, achuje i ochuje, jak to się zakochał od pierwszego wejrzenia, a z chwilą, gdy pojawiają się pierwsze trudności, oddaje czującą istotę jak zwykłą rzecz. Takim typom z całego serca życzę, żeby karma wróciła i ktoś ich w przyszłości potraktował w ten sam sposób   Adoptowałam 8-letniego Bakiego, który 5 lat spędził w schronie. Jego pani po prostu któregoś dnia nie wróciła do domu. Umarła. A rodzina tej pani przyprowadziła psa do schroniska, twierdząc, że jest agresywny. Wiele przeszliśmy z Bakim - lęk separacyjny, ataki szału i samookaleczenia. Bał się, że ja też kiedyś nie wrócę...  Czy byłam przerażona? Tak. Czy miałam momenty zwątpienia, rozpaczy i uczucia bezsilności? Oczywiście. Ale przezwyciężyliśmy to wspólnie. Wraz z Bakim przygarnęłam staruszkę Marysię, która spędziła w schronie 13 lat. Naturalnie miałam obawy, jak sunia odnajdzie się w domu, którego praktycznie nigdy nie miała. Szczęśliw...

Iwa...

 Poprzestawiało się trochę w moim psio-kocim towarzystwie. Po śmierci Bakiego, którą odchorowałam okrutnie, musiało minąć kilka miesięcy, zanim dom u mnie znalazł Berg - młody pies w typie labradora, który pierwsze swoje 1,5 roku życia spędził na łańcuchu, głodzony i bity. Został przyprowadzony do lecznicy w celu uśpienia, bowiem dotkliwie pogryzł "opiekuna", rzuciwszy się mu do gardła. Animalsi go uratowali i wyszarpałam go z klatki gminnej w Sandomierzu, nie bacząc na koszty. Pracuję z nim aktualnie i jest coraz lepiej - to młody pies. Kocha mnie bezgranicznie, choć napady agresji miewa - wobec innych psów. Swojego stada nie tyka. Swoje stado lubi. Odeszła też moja Iwa, moja najstarsza kotka mco. Dziś mogę w miarę spokojnie o tym napisać, choć emocje we mnie nadal silne. Nie będę się wgłębiać w historię choroby Iwci -leczyłam u niej ropień, który pojawił się praktycznie z dnia na dzień. Na antybiotyk zareagowała super, ale myślę, że pokonała ją sepsa... Byłyśmy umówione na ...

Wyszłam za mąż, zaraz wracam

 Długo, bardzo długo mnie nie było.  Wiem. Sporo się w moim życiu wydarzyło od tego czasu i musiałam kompleksowo przearanżować swoje życie. Choć wiele się w nim nie zmieniło. Po raz drugi w życiu powiedziałam TAK, choć zarzekała się żaba błota... Ale przeszło mi jakoś przez usta, choć po długich rozważaniach. Nie usuwałam tego bloga, bo czułam, że jednak chcę tu wrócić. I wróciłam. Nie wiem, czy na dobre, czy tylko na chwilę.