O świadkach J. słów kilka...
Nie wiem, jak w mieście, ale na wsi świadkowie Jehowy chodzą stadami. Wkraczają na rewir, następnie dzielą się na 2,3-osobowe oddziały i przypuszczają szturm na każdy dom równocześnie. Zawsze wychodzę do nich, uprzednio puszczając na posesję psy, gdyś ww. świadkowie są wprawdzie bardzo grzeczni, ale niestety równie bardzo namolni. Obecność psów u mojego boku szybciej ich zniechęca.
Dygresja mała... Baki budził respekt. Samym wyglądem. Z nim czułam się bezpiecznie. Kora i Kira boją się obcych, choć nadrabiają ujadaniem, a Kajtek cóż... Kajtek jaki jest, każdy widzi. Jego postura i fizjonomia nie zdradza, że Kajcisław nie bierze jeńców i przegryza tętnicę w 5 sekund. Zatem respektu nie wzbudza. Nie, żebym nie czuła się bezpiecznie tu, gdzie mieszkam - okolica spokojna, sąsiedzi wspaniali. Nawet, jeśli któryś z sąsiadów jest niebezpiecznym gangsterem czy seryjnym zabójcą, to jest nim absolutnie dyskretnie. Mimo to bez Bakiego już nie jest tak samo...
Wracając do świadków Jehowy, muszę przytoczyć treść pewnego dość znanego mema, z którą absolutnie się zgadzam. Zaznaczam, że nie ma on na celu obrażenia wyznawców jakiejkolwiek religii, bo osobiście dla każdej religii żywię szacunek, ale:
"Religia jest jak penis. Jest całkiem w porządku, gdy ktoś go ma i jest z niego dumny. Ale jeśli ktoś wyciąga go na zewnątrz i macha mi nim przed nosem, to mamy tu pewien problem."
Święte słowa o religii...
OdpowiedzUsuńBuahahaha! Nie znalam ale z przyjemnoscia poznalam i zapozyczac bede;)
OdpowiedzUsuń