Jak koń po westernie...

Taka jestem zrąbana. 

Koniec roku na moim zakładzie jest dla wszystkich upiorny.
Kolega - zamiast wstukać na klawiaturze sieciowego skanera swój kod logowania - zaczął wykręcać numer do przychodni.
Dostałam akta od szefa - PILNE! Po pięciu minutach dostałam akta od szefowej - PILNE! I, miauwa, CO TERA? No przeca się nie rozdwoję (jak ta nieszczęsna żaba, gdy król lew wydał zwierzętom rozkaz podzielenia się na piękne i mądre).
Dodatkowo mam weekendowy dyżur pod telefonem. I telefon się rozdzwonił. OCZYWIŚCIE. Zatrzymanie i areszt, OCZYWIŚCIE. Pięć sobotnich godzin z życia odebrane na zawsze. Tyle dobrego, że współpraca z sądem od wczoraj bdb - świetny kontakt, zero fochów i wzajemne porozumienie dusz (ten UCZUĆ, kiedy nie tylko ty masz spieprzony weekend).

Wróciłam do domu i padam na ryj, przysięgam.

Są takie dni w życiu żółwia, że po prostu musi dać komuś w mordę.
A ja nie mam komu. :(

Komentarze

  1. Chcesz się zamienić? O trzeciej w nocy dzwonek do apteki, otwierasz okienko a tam pan z rozbrajającym uśmiechem. Chciałem kupić tabletki na kaszel, ale nie mam pieniędzy, więc przyjdę jeszcze raz. I przyszedł kiedy wreszcie morzy cię sen. A przez cały dzień prawie 400 osób po leki "ratujące życie". Po 10 godzinach nie odróżniasz już syropu na kaszel od lactulozy. Czasem po południu wpadnie jakiś mundurowy i wtedy opowiadamy sobie, kto ma gorzej. :)))) Miłego weekendu. K.Z.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy ten kolega ten numer do tej przychodni - to moze zdrowia psychicznego? Bo ja tez ale nie az tak;) Trzymaj sie, nastepny rok bedzie stanowczo lepszy! Stanowczo!! to znaczy znajdzie sie ktos komu bedziesz mogla dac w morde!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Muszę się wygadać, cholera jasna... (będę przeklinać)

Albowiem zeszłam srogo...

Wkurw-post