O misiach
Jestem kierowcą od lat niepamiętnych i często obserwuję na drodze ciekawe zjawisko pt.: "Duży miś za małym kółkiem". I do tej pory nikt mi owego zjawiska nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć.
Otóż stoimy na czerwonym świetle, wspomniany miś i ja - ja na prawym pasie, miś obok. Muszę dodać, że misie siedzą zazwyczaj w dobrej, szybkiej furze, co wystarczająco widać już na pierwszy rzut oka, ale nie - miś musi dodatkowo zademonstrować, ile fabryka dała... Więc stoimy sobie na tym świetle. Ja spokojnie zaciągam ręczny, bo nie chce mi się nogi męczyć, za to miś... Miś wychodzi z siebie, ciśnie uparcie pedał gazu, biedny silnik błaga o litość, a smród palonych opon dociera do mnie mimo zamkniętych okien. Miś - w jego mniemaniu - DYSRETNIE zerka w moją stronę, czy aby na pewno widzę i czy słyszę te jego konie pod maską, pręży karczek i ogólnie zachowuje się jak goryl w rui.
(Powinien jeszcze cofnąć fotel i zacząć się grzmocić pięściami w klatkę piersiową, jak owe urocze człekokształtne mają w zwyczaju.)
I wtem... Zapala się zielone! Miś z potężną mocą wyrywa do przodu, zostawiając za sobą czarną chmurę spalin. Przecież nie ruszy równocześnie z babą, bo jego samcza godność by okrutnie ucierpiała. Ja spokojnie ruszam swoim tempem, wiedząc, że przede mną kolejne skrzyżowanie z sygnalizacją i... ponownie spotykamy się z misiem na czerwonym.
I tak patrzę na misia, wymieniamy nawet uśmiechy. Nie wiem, jakie skomplikowane myśli kłębią się wówczas pod czaszką misia... Podejrzewam, iż cieszy się, że mi zaimponował.
A ja sobie, drogi misiu, myślę: "Chłopie, fajny masz samochód. Szkoda tylko, że jeździć nie umiesz..."
Pozdrawiam wszystkie misie serdecznie. Gdyż lubię. :)
Misie nie rozumieją ironii. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie sądzę, żeby misie tu dotarły. ;)
UsuńPozdrawiam.