Co i rusz na fb czytam post o zagubieniu kota czy psa. Wyszedł i nie wrócił no... I scyzoryk mi się w kieszeni otwiera, Od razu zaznaczę: - jestem absolutnie przeciwna wypuszczaniu kotów - są zagrożeniem dla ekosystemu, jako bezwzględne drapieżniki, oraz same są zagrożone - przez atak dzikich zwierząt, potrącenie przez głupka w szybkim samochodziku oraz trafienie w ręce psychola, - jestem absolutnie przeciwna puszczaniu psów samopas - powody jak wyżej. Trzy razy z posesji spierniczył mi Baki, demolując panel ogrodowy i udając się na wędrówkę w celu odnalezienia sensu życia. Umierałam wówczas ze strachu i rozpaczy, a gdy w końcu panicz wrócił, nie wiedziałam, czy go przytulić, czy zabić. Płot został zabezpieczony i pies jest bezpieczny. Co do kotów - no miauwa - zaliczyliśmy trzy mieszkania, aktualnie mieszkamy w domu... Nigdy, ale to NIGDY nie dopuściłam do sytuacji, żeby kot niewychodzący wydostał się na zewnątrz. Mając pod opieką zwierzęta, jestem nadczujna, mam oczy dookoła gł...
Na zawsze czy tylko do końca terapii?
OdpowiedzUsuńP.S. skoro napisałaś "pierwsza wizyta", to pewnie są w planie kolejne -a to w moim rozumieniu jest terapią ...
Jasne. To moge potwierdzic bez psychologa. Pozar, powodz, trzesienie ziemi czy erupcja wulkanu przekazane rodzicielce wzrastaja co najmniej do kwadratu. I nie dosc, ze sama musisz walczyc z silami natury to potem musisz jeszcze walczyc z nadcisnieniem rodzicielki...
OdpowiedzUsuńSorry, jak zwykle zapomnialam sie przedstawic: Marzena. Jestem za stara i za glupia, zeby sie w tym blogu zalogowac.
UsuńPsychologowi trzeba zaufać... ja pamiętam swoją terapię, nie było łatwo ale efekty były tego warte. Zwłaszcza, że miałam bezgraniczne zaufanie do mojej Pani psycholog. Udało mi się ją znaleźć w Psychomedic w Warszawie, najlepsze miejsce jeśli potrzebujecie wsparcia psychologa czy psychiatry.
OdpowiedzUsuń