Koty są symbolem gracji. Poruszają się z dystynkcją, zwinnie i niemal bezszelestnie, jak na prawdziwe drapieżniki przystało. Leona to jednak nie dotyczy, proszę Państwa. Leon albo ma grację głęboko w łaciatym dupsku, albo po prostu nie wie, że jest kotem. Swoją destrukcyjną działalność Leon rozpoczął jeszcze małym siusiumajtkiem będąc. (Tu muszę pozwolić sobie na małą dygresję i zaznaczyć, że określenie "siusiumajtek" nie znalazło się tu przypadkowo, BYNAJMNIEJ. Na szczęście z wiekiem mu przeszło.) Gdzie Leon się nie pojawił, siał zamęt i zniszczenie. Mam w domu kota z darem telekinezy - sprawiał, że wszystko lewitowało: kubki, doniczki, a nawet karnisze. Teraz, gdy tyłek mu urósł, a zawartość Leona w Leonie kilkukrotnie zwiększyła objętość (i wagę), postanowił ograniczyć się do bycia kotem niskopiennym. Nie bez znaczenia jest tu fakt spierniczenia się z karnisza centralnie na papę, w związku z czym Leon doszedł do wniosku, że zasłony lepiej omijać szerokim łukiem. Przechodzą
Na zawsze czy tylko do końca terapii?
OdpowiedzUsuńP.S. skoro napisałaś "pierwsza wizyta", to pewnie są w planie kolejne -a to w moim rozumieniu jest terapią ...
Jasne. To moge potwierdzic bez psychologa. Pozar, powodz, trzesienie ziemi czy erupcja wulkanu przekazane rodzicielce wzrastaja co najmniej do kwadratu. I nie dosc, ze sama musisz walczyc z silami natury to potem musisz jeszcze walczyc z nadcisnieniem rodzicielki...
OdpowiedzUsuńSorry, jak zwykle zapomnialam sie przedstawic: Marzena. Jestem za stara i za glupia, zeby sie w tym blogu zalogowac.
UsuńPsychologowi trzeba zaufać... ja pamiętam swoją terapię, nie było łatwo ale efekty były tego warte. Zwłaszcza, że miałam bezgraniczne zaufanie do mojej Pani psycholog. Udało mi się ją znaleźć w Psychomedic w Warszawie, najlepsze miejsce jeśli potrzebujecie wsparcia psychologa czy psychiatry.
OdpowiedzUsuń