Pierwszy był hydraulik, który raczył poinformować mnie, że drugi raz z rzędu ich nie będzie, bo z córką jedzie na badania. (Kurwa - hora curka = syndrom dnia poprzedniego, tak?) Potem podkurwili mnie w robocie. Obowiązuje mnie tajemnica zawodowa względem tych dzbanów, więc szczegóły sobie daruję. (Z bólem serca wielkim.) Następnie wpieniła mnie blondi, która zaparkowała swojego rzęcha tak, że skutecznie zablokowała wyjazd trzem innym pojazdom, w tym mojemu. Co się bladzi naszukałam w budynku, to moje. (Nawet nie zwymyślałam, bo iloraz inteligencji miała wypisany na facjacie, a leżącego się nie kopie.) Kolejnym delikwentem był pan kierowca z Pruszcza, który postanowił zajechać mi drogę z podporządkowanej, żeby następnie pruć szalone 30km/ha. Gdy niemal zatrzymał się przed progiem zwalniającym (kuuurwa, wysiądź jeszcze z tego samochodu i go przenieś na plecach, pipo!), jeszcze byłam w miarę. Ale, gdy się zatrzymał na rondzie, żeby przepuszczać sznur aut z prawej (lewa pusta jak ...