Z pamiętnika ogrodnika...

 ... czyli wieści z frontu:

Dzień 1 - posadziłam rasputina, na paluszkach, cichaczem na wdechu, niemal pod osłoną nocy.
Dzień 2 - pilnuję, roślina jest na miejscu, nietknięta jako ta dziewica konsekrowana.
Dzień 3 - Kajcisław nadal się nie zorientował...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Muszę się wygadać, cholera jasna... (będę przeklinać)

Albowiem zeszłam srogo...

Sąsiedzi mnie ogarniają