...
Gdy odbieram telefon o treści: "Jak tam, pozbierałaś się? No weź, ile można przeżywać śmierć psa?", to jasny szlag mnie trafia. Serio.
Otóż żaden mój zwierzak, który odszedł - pies, czy kot - nie był po prostu psem, czy po prostu kotem. Był osobowością. Był jedyny w swoim rodzaju. Był członkiem mojej rodziny, który mnie kochał i którego ja kochałam.
Brakuje mi Bakusiowego merdającego ogona.
Brakuje mi jego posiwiałej głowy pod dłonią.
Brakuje mi jego szczekania.
Brakuje mi tych rozmaślonych z miłości oczu, wpatrzonych we mnie w każdej sekundzie naszego wspólnego życia.
Ból jest niewyobrażalny. :(
Jeśli jeszcze raz ktoś mi powie, że "to przecież był TYLKO pies", wybuchnę. Przysięgam.
To był AŻ pies.
Proszę to sobie zapamiętać.
31 lipca 2012 roku pojechalam z moim Renault Scenic do warsztatu zeby wymienili wycieraczki. No i wycieraczki zrobili, a przy okazji okazalo sie, ze przyblakala sie do nich kotka, czarno-biala, drobna. Nic tylko chce sie miziac. Tak przybyla do nas Clio. Byla z nami 9,5 lat i 30 grudnia 2023 o godz. 17:06 pozegnalismy nasza NAJUKOCHANSZA DZIEWCZYNKE NA SWIECIE. TO BYL MOJ KOT, JEDYNA, NAJWSPANIALSZA ISTOTA NA SWIECIA. Tak, dobrze widzisz, rycze jak bobr dwa miesiace po jej pozegnaniu.
OdpowiedzUsuńW sobote przywitalismy w domu Jasu i Bebo. Dom juz znowu zyje, ale Clieczki nie ma. Juz jej nie bedzie.
Jest ktos inny, kogo poznajemy i sie zwajemnie uczymy.
Wiec nie ma czego takiego jak "tylko pies" lub "tylko kot".
Przytulam, Alicja
Tulę mocno.
UsuńBo rozumiem.