Na urlopie...

Ponieważ się urlopuję, jest to czas, żeby się przynajmniej wyspać.

Ale gdzie tam...
Piąta rano, koty:
- Zoba, jaki fajowy szeleszczący paragonik. JEDZIEM Z NIM!
- O, piłeczka z dzwoneczkiem. Dalej, TURLAMY!
- Jaka zarąbiście pykająca folijka! GRYZIEM NA MAKSA!
- Pamiętacie, brachole, ile mamy do dyspozycji metrów na strychu? Urządzamy wyścigi - KTO NIE TUPIE, TEN CIENIAS!
Siódma rano, psy:
- Heloooooł! Jeeest tam ktooo? Siiiikuuu!
- Oł jeee! Tam sąsiad wyprowadził na spacer swoich przystojniakóóów!
- Weeeź, nie śpiiij! Musimy po raz pierdyliarty sprawdzić furtkę, czy Reks sąsiadów jej znowu nie ochrzcił! No weeeź!
Dzięki opatrzności, że już jest ciepło na dworze. Psom zostawiam otwarte drzwi na taras i przynajmniej tych mam z bani. I śpię dalej.
Owszem, obie sucze zaliżą potencjalnego włamywacza na śmierć, Baki pokaże co i gdzie, ale za to Kajtek... Kajtek, proszę Państwa, PRZEGRYZIE TĘTNICĘ SZYJNĄ.
Tyle, że potencjalny włamywacz musi się najpierw położyć potulnie na wznak, żeby psu-mordercy łatwiej było sięgnąć, i palcem pokazać Kajcisławowi miejsce na szyi, gdzie ma celować...
Jesteśmy bezpieczni.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Muszę się wygadać, cholera jasna... (będę przeklinać)

Leon

Sezon wakacyjny :)