W klimatach auto-moto

 

Ksawery Gustaw rozkraczył mi się na środku Kartuskiej, w drodze do domu.
Ekhm... Sorry, stara, ale ja dalej raczej nie pojadę...
Cudowny początek łikendu, no naprawdę.
 
Chwilowo jeździłam vanem, którego już jako tako ogarnęłam. Zatem piątunio pod hasłem: jak-dobrze-mieć-sąsiada.
 
Okazało się, że mój samochód stanowi wielką tajemnicę wszechświata i wrzód na dolnej części pleców pracowników warsztatu. Jeśli ostatnio media donosiły coś o błyskach i piorunach na Kaszubach, to była burza mózgów mechaników nad Ksawerym Gustawem.
 
Opelka zatankowałam do pełna i odstawiłam sąsiadowi na podjazd wraz z wyrazami wszelkimi i prezentem. Nadal nie mam auta, ale uprzejmości nadużywać nie należy, szczególnie takich dobrych, uczynnych ludzi.
 
Samochody zastępcze z warsztatu wzięli i wyszli, zatem właściciel honorowo oddał mi do dyspozycji swojego prywatnego citroena. Drugi diesel w moim życiu, leciuchno wysłużony, ale kochany nad życie (Ale nie rozbije mi go pani, cooo?...)
 
Rozbić - nie rozbiję, ale modlę się, żeby w trakcie jazdy nie odpadło mi podwozie, bo nogi mam raczej słabe i flinstonowe jabadabadu wygenerowałoby maksymalnie jakieś 5 km/ha...
 
Po dojechaniu do domu sprawdziłam, czy mi nic po drodze nie odpadło.
Wszystko na miejscu.
Ulga.
 
Także ten...

Komentarze

  1. Tesknie do czasow, kiedy do wyboru byl albo Fiat 126 albo 125. Jako dziecko prezesa spoldzielni mieszkaniowej w latach 70tych poznalam jeszcze Warszawe i Moskwicza. Na emigracji przeszlam przez wloski czas uzywanego prawdziwego Fiata, Alfy Romeo i Lancii. Potem byl Mitsubishi – tez nieco leciwy, ale niezawodny. Jak nabralismy nieco wiatru w skrzydla bylo prawie nowe BMW 3 – sluzyl nam bezproblemowo przez 17 lat, bo my nie tacy co to co 4 lata zmieniaja bryke na nowa (moja Mama w Polsce sie co prawda podsmiewala - Bedziesz Mial Wydatki ale nie miala racji]). Teraz mamy inne ale jak nasz przyjaciel kupil sobie Honde CR-V to wiemy, ze nastepny na stare lata musi byc niewielki SUV (van niepotrzebny, bo my tylko dwa I pies). Wysokie siedzenie to jest to – zastanow sie przy wyborze nastepcy;o))) Chyba, ze burza mozgow przyniesie niespodziewanie dobre efekty.
    Serdecznie
    Marzena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nie stać na nowy samochód.

      Usuń
    2. Wcale nie bylo mowy o nowy tylko o uzywanym ;o)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Muszę się wygadać, cholera jasna... (będę przeklinać)

Leon

Sezon wakacyjny :)