Szczyl ma ruję

W związku z tym od rana mam w domu operę na żywo.
A ta kocia Maria Callas z natury jest wystarczająco gadatliwa - paszcza jej się nie zamyka i dyskutuje przy każdej możliwej okazji, na każdy możliwy temat. Teraz jednak weszła na wysokie c.

Łeb mam już w kawałkach i prowadzę ze sobą zajadłą wewnętrzną walkę, aby się opanować i nie zabić albo siebie, albo jej.

Podałam jej wczoraj zastrzyk na wyciszenie, ale to musi trochę potrwać. To nie takie hop siup, proszę Państwa.
Od razu zaznaczam, że nie jestem zwolenniczką faszerowania kota hormonami. I absolutnie odradzam stosowanie ich na dłuższą metę.
Tyle że chwilowo nie miałam wyboru, bo przez tę cholerną pandemię mój gabinet czasowo zawiesił wszelkie zabiegi nie mające na celu ratowania życia.

Mogłabym to zrobić w domu - stół mam, narzędzia mam, do kompletu brakuje mi tylko dwóch drobiazgów... Mianowicie dragów i chirurga. Niby drobny szczegół, ale jakby ważny, so...

Póki co mam puzzle, paczkę krakersów i wódkę.
Żywcem się nie dam...

Komentarze

  1. Poderwij jakiegos chirurga (moze byc nawet ludzki;)) a jako osoba ustosunkowana w prokuraturze, masz na to wieksze szanse (chirurdzy wybredni sa;))) a problem dragow sam sie rozwiaze:PPP
    Zycze Ci duzo sily w pokonywaniu rui;) a potem ciach-ciach, zeby nie bylo powtorki;)
    N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzkiego chirurga mam w domu. On ma możliwości, ale zero pojęcia o anatomii kota. Ja mam pojęcie, a mogę tylko asystować. Nie zgramy się.

      Usuń
    2. W Sandomierzu raczej by cię przyjęli ...
      Zwłaszcza że, w świetle tego co napisałaś wyżej, jednak byłoby to ratowanie życia twojego lub Mai ....

      Usuń
  2. Ja dawałem mojej kotce zastrzyki przeciw cieczce i nie mamy tych miauczących okresów. Musiałem się na to zdecydować, bo moja kotka miała urojone ciąże. Porozmawiaj z weterynarzem, może uda się znaleźć podobne rozwiązanie dla Ciebie i Szczyla :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedyną opcją jest sterylizacja. A właściwie kastracja, nazywana potocznie sterylką.
      Podawanie hormonów to najgorsza opcja z możliwych - naraża zwierzę na wystąpienie ropomacicza i nowotworu listwy mlecznej.
      Póki co w moim gabinecie - jak pisałam - zawieszono wykonywanie zabiegów, więc musimy trochę poczekać.

      Usuń
    2. Dziewczynki, żyjecie?

      Usuń
    3. Żyjemy. Tylko zalatana trochę jestem. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Muszę się wygadać, cholera jasna... (będę przeklinać)

Albowiem zeszłam srogo...

Wkurw-post