Wiem, że jestem ostatnio nieco monotematyczna

I trudno.
Na budowie zastój. Nadal czekam na drewno.
Ale - odkąd pogodziłam się z faktem, że w tym roku domu nie wykończę - jakoś ciśnienie ze mnie zeszło. I jestem spokojniejsza.
Gdyby nie koty, przeprowadzka byłaby wykonalna. Ale niestety - są zwierzęta, nie da się.

- A może by tak rozważyć czasową przeprowadzkę do Gargamelka? - Błysnął Paweł. - Przecież pięterko już prawie wykończone...

(Gargamelek - kolejny cud polskiej architektury, nabyty przez emenemsów za grosze, w celu gruntownego wyremontowania i sprzedaży.)

- Spoko. Zawsze marzyłam o domu z pięterkiem, na które będę wchodziła po drabinie. Nie no, luz. A koty wcale nie będą próbowały skakać z góry ekipie remontowej na głowy, w ogóle... By następnie rozleźć się po całej dzielnicy. Spoko, mistrzu.
- No fakt... Nie pomyślałem...


Ommm...

Maja rozpoczęła drugi miesiąc na antybiotykach.
Dołączamy steryd w inhalatorze.
Pociecha taka, że jedno płuco już spoko. W drugim jeszcze są szmery.
Górne drogi oddechowe nadal zawalone aż miło...

Pociechę stanowi przykład Kuzco, który jako 8-miesięczny kociak został zakwalifikowany przez weta do eutanazji. Wyszłam wtedy z gabinetu, trzaskając drzwiami. Znaczy, wymsknęły mi się, wiecie.
Ratowałam tego kota dobre pół roku - antybiotyki, sterydy, tabletki, krople, maści, kąpiele lecznicze, kroplówki, leki wspomagające system odpornościowy...
Kocur, który został wówczas spisany na straty przez tego weta-niedouka, dziś ma ponad dziewięć lat, żyje pełnią życia, wyniańczył Larę, potem Ósemkę, a teraz opiekuje się Mają.
Ten kot miał w życiu misję po prostu i pokonał wszelkie przeszkody.
Tak będzie i z Mają, ne spa?

Idę łyknąć kolejną dawkę witaminy D, bo coś mi się smutasowo robi ostatnio.
Chyba sobie strzelę gumą od gaci...

Komentarze

  1. Czas tak zapiernicza, że za chwilę będzie wiosna. Odpocznij trochę, zawsze się przyda trochę luzu.
    Ja jestem po małym remoncie i dawkuję sobie porządki z umiarem. Tym bardziej, że zaraz po wyjściu ekipy sąsiadka zalała mi kuchnię i toaletę i remontu będzie ciąg dalszy w bliższym lub dalszym terminie. Zakończony remont też był konsekwencja zalania przez nią łazienki i przedpokoju. Przez ponad 30 lat już się przyzwyczaiłam do cyklicznych opadów z sufitu:) Tobie i koteczkom życzę zdrowia i radosnego nastroju na jesienne dni, niektóre bywają i o tej porze piękne .

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie trać czasu na strzelanie z gumy, wymizaj kociaste. Jak hauwiaste przyjęły do wiadomości że muszą zimować w schronie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bym jeszcze spróbowała dać jej koziego mleka - ono ma bardzo specyficzne właściwości, m. in. lecznicze.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Muszę się wygadać, cholera jasna... (będę przeklinać)

Leon

Sezon wakacyjny :)