Adresówki...

Pierwsze adresówki dla psów były plastykowe. Zamówiłam je, bo mnie zauroczyły i były w kształcie łapek. Jestem debilem.

Baki swoją zgubił, Marysina jest na jej nagrobku, a Kajtek totalnie zatarł napisy, gdyż w domu jest kotem, a w ogrodzie nornicą.
Zamówiłam teraz metalowe. Z porządnym grawerem. I zamiast na wysyłkę Inpost, kliknęłam w list ekonomiczny. Nie tknęło mnie nawet w momencie regulowania płatności. Wspomniałam już, że jestem debilem, ne spa?
Oczywiście list ekonomiczny, wysłany 22 listopada, zaginął w akcji. :(
Napisałam do sprzedawcy, że przepraszam, źle kliknęłam, zamierzałam wybrać InPost jak zawsze, (jestem debilem, proszę Pana).
Pan odczekał kilka dni i wysłał zamówienie ponownie - tym razem listem poleconym - 2 grudnia.
Obie przesyłki dotarły dziś. Pierwsza zawierała kółeczka, w drugiej - w ramach rekompensaty - Pan wysłał adresówki w kształcie kości.
Aktualnie jestem na etapie boksowania się z Panem w temacie kosztów - ja upieram się, że chcę dopłacić za drugą wysyłkę, bo to w końcu wina mojego debilizmu (patrz wyżej), Pan zapiera się, że nie trzeba i w ogóle nie ma o czym mówić (może nie chce zdzierać, bo myśli, że mam jakąś rentę ze względu na upośledzenie umysłowe i cienko przędę), ja się nadal zapieram... Na razie 2:1 dla mnie w tym starciu tytanów allegro.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Muszę się wygadać, cholera jasna... (będę przeklinać)

Leon

Sezon wakacyjny :)