Dzwoneczek

Trauma trzyma mnie bardzo długo...
I pewnie już nigdy nie odpuści...

Po każdym moim powrocie do domu witam się z psami i natychmiast grzeję na górę, sprawdzić stan zakocenia i wyściskać. Gdy mi kogoś brakuje, wpadam w lekką panikę. To już nie jest irracjonalny odruch każdego rasowego kociarza. To ten pieprzony alarmujący dzwoneczek z tyłu głowy: "Czy żyje?..."

Dzwoneczek odzywa się coraz rzadziej, ale już zawsze będzie obecny w moim życiu.
Nagła śmierć Rudolfa spowodowała, że nigdy już nie będę do końca spokojna, nawet mając świadomość, że moje zwierzęta są weterynaryjnie zaopiekowane.
Odkąd ON odszedł, wiem, że nie ma na tym łez padole niczego pewnego. 
Do tej pory nie mogę pogodzić się z tą stratą.
Tak bardzo tęsknię...

Kochajcie swoje zwierzaki. I przytulajcie je tak często, jak to tylko możliwe.
Nigdy nie wiadomo, które przytulenie będzie tym ostatnim...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Muszę się wygadać, cholera jasna... (będę przeklinać)

Leon

Sezon wakacyjny :)