Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2019

Mam okropne świństwo na łydce

Konkretnie czyraka level master. Wykwitł mi, kutafon, po raz trzeci w tym samym miejscu. Przekłułam porządnie dziada... Z wrzaskiem piekielnym, gdyż bolało, jak jasna cholera. Aktualnie się oczyszcza... Ale się uparcie nie goi, nie zasklepia i sączy. Pawłowi się nie przyznałam - nie lubię lekarzy. ;) Ale zaraz, natychmiast, nał muszę jednak jakieś środki własne powziąć, albowiem przy pomyślnych wiatrach... za chwilę nabawię się sepsy. Miauwa mać. Dlatego ostatnio mnie nie ma. Bo w jednej nodze rwa kulszowa, w drugiej czyrak. Już sama nie wiem, na którą nogę bardziej utykać...

Wietrzę spisek

Wspominałam onegdaj o sikaczu waniennym, śledztwie, głównych podejrzanych, a w końcu o nakryciu winowajczyni na gorącym uczynku, ne spa? Otóż sprawa zostaje niniejszym wznowiona. Bo za Chiny Ludowe nie uwierzę, że mała koteczka ma taki dzienny przerób... Nie ma bata - musi mieć wspólnika. Jestem czujna jak surykatka i staram się owego wspólnika przyłapać na bezeceństwie... Mam już pewne podejrzenia... Łocz mi.

Mój brat...

Jeśli ktoś nie posiada aktualnie brata bliźniaka, powinien sobie takowego sprawić. Serio serio. Lek na całe zło tego świata. (Allegro?... Olx?...) Taki brat bliźniak ma szereg zalet - można z nim bezkarnie obrobić tyłki członków rodziny, współpracowników, znajomych oraz pani ze sklepu Żabka. A - co najważniejsze - można oprzeć łeb na braterskim torsie i wypłakać wszystkie przykrości, zawody życiowe oraz wkurwy. Taki brat to świetna sprawa. Zamawiajcie już teraz (Allegro... Olx...). Mój właśnie dotarł. Nawet nieźle opakowany. <3

Niutax diagnozuje

Jako że w pocie i bólach skończyłam tę weterynarię, zaliczyłam kilka kursów pobocznych i dyplomami mogę sobie aktualnie wytapetować ścianę, diagnozuję nie tylko swoje futrzaki, ale i siebie. Zatem obrzęki kostek, dwie ciemniejące powoli plamy na łydkach oraz nasilające się z dnia na dzień napierniczanie w żyle udowej niniejszym diagnozuję jako zakrzepicę żył (łydki mojej babci były tak pokryte żylakami, że wyglądały jak maczugi Herkulesa). W przyszłym tygodniu lecę do lekarza rodzinnego (nie chce mi się, jak jasny pierun, ale ból jakby się wzmaga, a to jest bardzo niefajne). Jeśli moja diagnoza okaże się trafna, mówicie mi WUJU .

Marysia

Obraz
Jako, że już za chwileczkę, już za momencik będę miała ogródek (całkiem spory zresztą), postanowiłam, że spełnię swoje marzenie, adoptując psa ze schronu. Do tej pory nie miałam warunków. Rozważałam opcję psa sporych rozmiarów, którego nie jest w stanie adoptować ktoś, kto ma mieszkanie w bloku. Drugą opcją była adopcja dwóch zżytych ze sobą psiaków, niekoniecznie dużych. Zakochałam się w Kajko, którego już tu przedstawiłam. Przy pierwszej wizycie u mojego wybranka, okazało się, że dzieli on wybieg jeszcze z trzema psami - dwoma miziakami wagi półciężkiej i jedną drobną wycofaną sunią, z którą spędził tam kilka lat. Nie pamiętam już, ile lat Kajko spędził w schronie... Ona spędziła tam ich 13. Trzy-naś-cie. Są ze sobą bardzo zżyci i... Fragment opisu schroniska: "Marysia nie jest mocno wylewną suczką. Całe życie bezdomności odbiło się na jej psychice i podejściu do świata. Nie prosi, nie czeka. Bo niby o co ma prosić i na co czekać? Ona, można powie...

Egzekucja na Biskupiej Górce - rok 1946

Jest taki skrót z gdańskiego Chełmu do miejsca, gdzie obecnie mieszkam. Skrót prowadzi przez Biskupią Górkę, ulicą Pohulanka. Zaraz po wojnie publicznie stracono tam zbrodniarzy z obozu koncentracyjnego w Stutthof. To było wielkie wydarzenie w mieście. Zorganizowano z tej okazji festyn, taki, wiecie, z wiatraczkami na druciku, lodami i watą cukrową. Na widowisko tłumnie zjawiły się całe rodziny z dziećmi - w sumie kilkaset tysięcy osób. Powieszono tam wówczas - ku uciesze gawiedzi - jedenaście osób. Jeden ze skazańców dusił się na szubienicy około dwudziestu minut. Nie oceniam gapiów. To był inny czas, inne realia... Ludzie byli poranieni wojną, w żałobie,  rozżaleni, żądni zemsty... Nie oceniam. Chciałam tylko podzielić się swoimi odczuciami na temat tego miejsca. Od tamtych wydarzeń nic się tam nie zmieniło. Ten sam gęsty lasek... Ta sama ulica, prowadząca przez ów lasek, niezmieniona, ciemna, pełna ostrych zakrętów, wyłożona tzw. "kocimi łbami"... I powiem Wam, że...