Zenon męczydupa
Radość z pierwszych kroków na budowie z początku przyćmił mi sąsiad. Zawsze, w każdej okolicy znajdzie się malkontent-męczydupa. Nie inaczej było w moim przypadku. Najpierw wystartował do geodety, gdy ten wytyczał dom. Że za blisko, że jemu się to nie podoba. Że on to zgłosi. Gdy Mirek poinformował go, że odległość jest przepisowa, żeby sobie podszedł i sam zmierzył, męczydupa wyniośle oddalił się do swojej posiadłości. - Ale masz mendę za płotem - ostrzegł mnie Mirek tegoż dnia. - Dam radę. Następnego dnia zaczepiłam sąsiada osobiście, gdyż byłam zainteresowana, na czym jego zgryz polega. ( Masz jakiś problem, ziomulek?... ) Męczydupa zaczął się ciskać, że tu jest wszystko nie tak, że jemu się to nie podoba i że on to zgłosi do nadzoru budowlanego (skończył się darmowy parking, darmowe wysypisko rupiecia wszelakiego i widok na las - smuteczek.) - Wie pan co? - Podsumowałam z uśmiechem. - Ja pana nawet podwiozę do tego nadzoru. Co pan na to? Ja mam prawomocne pozwolenie na budow...