Rajmund
Moje niedotykalskie kocie dziecko, które już jako mały berbeć pokazało charakterek, co podczas szczepienia przypłaciłam krwią i blizną. Mój jedyny kot, który nigdy mi nie zaufał na tyle, żeby dać się pogłaskać. Jedyne, na co pozwala, to delikatnie dotknąć swój nos i to z odpowiedniej odległości. Już dawno pogodziłam się z tym faktem i nie próbuję na siłę naruszać jego prywatnej przestrzeni.
A dziś Mundek, po prawie dwóch i pół latach tolerowania mnie w swoim domu, postanowił zorganizować mi dzień matki. Wskoczył rano na łóżko, strzelił mi baranka w rękę i łaskawie wystawił rude zaplecze do głaskania. Dotknęłam go pierwszy raz w życiu i chyba mu się spodobało - zamruczał i po paru sekundach stwierdził, że jak na pierwszy raz wystarczy.
Jestem szczęśliwa jak gwizdek. :)
Komentarze
Prześlij komentarz