Jestem kierowcą od lat niepamiętnych i często obserwuję na drodze ciekawe zjawisko pt.: "Duży miś za małym kółkiem". I do tej pory nikt mi owego zjawiska nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć. Otóż stoimy na czerwonym świetle, wspomniany miś i ja - ja na prawym pasie, miś obok. Muszę dodać, że misie siedzą zazwyczaj w dobrej, szybkiej furze, co wystarczająco widać już na pierwszy rzut oka, ale nie - miś musi dodatkowo zademonstrować, ile fabryka dała... Więc stoimy sobie na tym świetle. Ja spokojnie zaciągam ręczny, bo nie chce mi się nogi męczyć, za to miś... Miś wychodzi z siebie, ciśnie uparcie pedał gazu, biedny silnik błaga o litość, a smród palonych opon dociera do mnie mimo zamkniętych okien. Miś - w jego mniemaniu - DYSRETNIE zerka w moją stronę, czy aby na pewno widzę i czy słyszę te jego konie pod maską, pręży karczek i ogólnie zachowuje się jak goryl w rui. (Powinien jeszcze cofnąć fotel i zacząć się grzmocić pięściami w klatkę piersiową, jak owe urocze człekokszt...