Dzień MADKI kocio-psiej w pigułce...

Madka wraca dziś z roboty później, niż zwykle, i od razu przechodzi do galopu dzikiego mustanga przez prerię:
1. Wygłaskanie i wyprzytulanie psów - od największego do najmniejszego albo w kolejności alfabetycznej, jak akurat wyjdzie.
2. Uzupełnienie psom wody w misce.
3. Przygotowanie kocich leków - doxy i wspomagacz odporności (tak, nadal mamy problemik).
4. Galop po schodach do sypialni na piętrze w celu zamknięcia drzwi, żeby żaden delikwent nie schował się pod łóżkiem.
5. Galop po schodach do sypialni na półpiętrze, a z tej galop po schodach na strych w celu wykurzenia ukrywaczy, a następnie zamknięcie drzwi..
6. Galop na dół po leki, po uprzednim upewnieniu się, że brygada CB spierniczyła do kociego pokoju, albowiem taki był plan, i zamknięcie drzwi tamże.
7. Przytulenie suczy, które domagają się posiłku od momentu przekroczenia przeze mnie progu chacjendy (dziewczyny, jeszcze chwilka).
8. Galop na górę i podanie leków Romualdowi dopyszcznie.
9. Galop na dół po miski z lekami dla CB i przytulenie Kajcisława, również przymierającego głodem (chłopaku, jeszcze momencik).
10. Zmielenie leków dla Wiktora i Leona i zmieszanie z żółtkiem z jaj od szczęśliwych kur - w końcu moje dwie szare komórki zderzyły się w próżni i pojęłam, że to oni są nosicielami niedoleczonej zarazy i już dawno od nich powinnam była zacząć, ale luz).
11. Galop na górę z talerzykami i podanie jaśnie panom w zamkniętym kocim pokoju.
12. Zauważenie, że Rajmund czeka w gabinecie na swoją porcyjkę i ugniata dywan (a jego kuracja się pechowo zakończyła wczoraj), zatem coś trzeba z tym zrobić, bo mi go szkoda.
13. Galop na dół i przytulenie Bakiego, któremu już żołądek zaczyna wpierniczać kręgosłup (chłopaku, jeszcze sekunda, serio).
14. Przygotowanie suplementu na odporność, zmieszanie z żółtkiem i galop do Rajmunda na górę.
15. Galop na dół, zebranie psich misek i napełnienie karmą.
16. Podanie Bakiemu osobno w pokoju, podanie Kajtkowi osobno w kuchni oraz uskutecznienie w salonie "pozycji Jezusa" - ręce z miskami wyprostowane w obie strony, żeby podać suczom miski równocześnie, w możliwie najdalszej odległości od siebie
17. W końcu widowiskowe PADNIĘCIE NA RYJ.

Koleżanki i Koledzy, którzy prowadzicie domy tymczasowe, gdzie trzeba ogarnąć kilkadzieścia, kilkadziesiąt zwierząt w jednym czasie: JAK WY TO ROBICIE?...
Naprawdę, wielkie chapeau bas.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Muszę się wygadać, cholera jasna... (będę przeklinać)

Leon

Sezon wakacyjny :)