Musisz mieć dużą działkę, mówili...

Będzie fajnie, mówili...

No to mam.

Właśnie zabrałam się za pielenie zielska. A że ziemia tu urodzajna, to nie mam chwastów - ja mam istny drzewostan.
Nie wierzę, że na zewnątrz są dwadzieścia cztery stopnie niejakiego Celsjusza. Jest co najmniej pięćdziesiąt.
Jprdl. 

Poza tym latam z wywieszonym ozorem i podlewam sadzonki.
Na szczęście te też rosną.

W tak zwanym międzyczasie skończyli mi stawiać ogrodzenie i mogę w końcu wykopać psy na zewnątrz. Do mojej watahy dołączyła suczka sąsiada, która zaprzyjaźniła się z Kajcisławem i trochę u mnie pomieszkuje. Właściwie to częściej przebywa tu, niż u siebie.

Do kotostanu zaś dołączyli dwaj rudzi bracia ksero - Ryszard i Romuald - dla kumpli: Rysiek i Romek. Zostali porzuceni przez jakąś swołocz w środku lasu - mieli osiem tygodni i ważyli po 800 gramów. Przejęłam ich parę dni później, zaopiekowałam i pokochałam miłością absolutną. Aktualnie chłopaki mają dwa miesiące, ważą po 1,7 kilo i powoli integrują się ze starszyzną. Kuzco niańczy i myje, reszta obniuchuje, a u Mai szukali cycka do ciumkania - była oburzona (moja mała kobietka, jeszcze nie tak dawno była drobniejsza od tych sierotek).

Żeby nie było za sielankowo - Lara choruje, ma sraczkę stulecia. I za wuja pana nie mogę z wetami rozgryźć, co jest grane. Jest w trakcie diagnostyki. A ja doglądam troskliwie i staram się pomóc i ulżyć jak mogę - podcięłam porty, wycieram pupsko, gdy trzeba - Larcia ląduje w zlewie z tyłkiem pod kranem. Szczęście w nieszczęściu - nie cierpi, nie wymiotuje, nie jest osowiała, ma apetyt, nie chudnie.

Reasumując: latam jak pijany zając - wypuszczam psy, robię rundę po sadzonkach, podaję Larze probiotyk, karmię juniorów, wpuszczam psy (dla staruszki Marysi to temperatury ekstremalne), myję Larcine pupsko, dolewam zwierzynie wody... I tak o.

Komentarze

  1. Duza dzialka to mit. Jest fajna tylko wtedy jak mieszkasz wielopokoleniowo albo masz ogrodnika. Moj malzonek twierdzil, ze ponizej 800m² nie spojrzy na ogloszenie. Szukalismy 5 lat i ostalo sie na 570 z czego dom (rok budowy 1860!) i garaz zajmuja 200. I, jako normalnie zatrudnieni w pelnym wymiarze godzin, mamy pelne rece roboty. Zasiej sobie lake dla pszczol (bron Boze trawnik) I posadz domorosle krzaki I owocowe drzewka. Zadnych egzotow oprocz laurowisni zamiast tujowego murku. Wierz mi – 15 lat miastowych ludkow na 300 metrach I mnostwo utopionego czasu i pieniedzy. Mimo, ze u mnie chyba cieplej jak u Ciebie ;o).

    Probowalas suszone jagody u Lary?

    R&R sa cudne, zazdroszcze….
    Srdecznosci
    Marzena

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mieszkam na wsi, mam duże podwórko, lichą kosiarkę i błogosławię obie te rzeczy przez cale lato . Zimą zaś błogosławię dom, bom do pieca uwiązana. i też mam przyrost kotowy. Obecnie sztuk 6 na stanie, 3 pierwotnie miały być do oddania, ale zostaną u mnie, no nie mam serca oddać tych moich dzieci innym ludziom. No jak mam je rozdzielić? A jak trafią do złego domu? nie, będą u mnie moje dzieciulki ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Muszę się wygadać, cholera jasna... (będę przeklinać)

Leon

Sezon wakacyjny :)