Wyłam w garażu
Dla tych, co mnie nie mają na fb, zacytuję wypowiedź wolontariuszki za schroniska, z którego zabrałam Marysię i Bakisława.... "Bakiego opiekun zmarł. Rodzina go oddała do schroniska, bo nie chcieli takiego spadku. Pamiętam ten dzień jak dzisiaj i zawsze go będę wspominać. Akurat przyjechałam do schroniska przywieźć koce i kołdry dla psiaków. Kilku pracowników, w tym inspektor, wsadzili go od razu do boksu z innymi dużymi psami. Nie czekał, tak jak teraz, na okres adaptacji, kwarantanny. Poszedł do tego boksu, bo osoba, co go oddawała, powiedziała, że jest agresywny. Pamiętam, jak stał przerażony przy bramce. Bał się ruszyć stamtąd. Bał się, że inne psy zrobią mu krzywdę. Nie dość, że stracił opiekuna, dostał wilczy bilet do schroniska, to jeszcze trafił do boksu z sześcioma psami. Bałam się o niego, bo różnie wtedy bywało. Ale on dał radę i nie wykazywał nigdy cienia agresji. Był mi zawsze przez to naprawdę bliski. I bardzo zależało mi, aby ktoś go adoptował." Oto...