Dla kociarzy edukacyjnie nieco
Jakiś czas temu Rudolfowi pogorszył się stan sierści na grzbiecie. Zrobiła się tłustawa i matowa. Od razu poleciałam zrobić morfologię. Wyniki były ok, jedynie kreatynina tuż przy górnej granicy. Zrobiłam zatem usg - stan nerek rewelacja. Zatem umówiłam się na wizytę do pani doktor wet, specjalisty dermatologa, poleconej przez koleżankę. Pani specjalista nie pobrała ani krwi do podstawowych badań, ani zeskrobiny pod mikroskop, nic... Dała jakiś szampon leczniczy, suplement diety z omega-3 i skasowała mnie za wizytę jak za zboże, pierdoląc coś o łojotoku pierwotnym, uwarunkowanym genetycznie... (Kot już wówczas miał mocno przetłuszczoną sierść i łupież jak ta lala.) Pojechałam zatem z Rudolfem do koleżanki groomerki, która go porządnie wykąpała, wyczesała i wysuszyła. Wszystko super, tyle że to było działanie jedynie tuszujące problem. Stan sierści bardzo szybko wrócił do stanu wyjściowego. Rozpuściłam wici po znajomych lekarzach weterynarii, których - dzięki opatrzności - m...