Ups
Zrobiłam porządek generalny w kocich kuwetach. Całą zawartość wsypałam do czarnych worów na trupa, kuwety umyłam, nasypałam czystego żwirku, voila. Wory ze zużytym żwirkiem wrzuciłam do pojemnika, a pojemnik wyjechał z garażu na zewnątrz, żeby nie zalatywało (bynajmniej nie fiołkami). Z racji faktu, że sucze są zazwyczaj bardzo zainteresowane zawartością śmietnika, rano postawiłam go przy furtce po drugiej stronie ogrodzenia. Wracam sobie ja dziś z pracusi, patrzę, a pojemnik stoi jakby w innym miejscu. O żesz miauwa, zabrali zawartość! Sprawdzam... Pusty. Z duszą na ramieniu lecę do chałupy i dokonuję oględzin harmonogramu odbioru śmieci... Dziś POPIÓŁ, którego nigdy nie mam, nie miałam i mieć nie będę... Uuuuups... To się w PSZOK-u lekko zdziwią... Nie, nie lekko... Nieco bardziej... No dobra, MOCNO się zdziwią... No tera to się i ja MOCNO zestresowałam... Ogarnęłam siebie, ogarnęłam pogłowie, zrobiłam sobie kawusię, usiadłam i tak siedzę i kiwam se nóżką. I czekam na najazd wkrówion...